+48 666 867 642,
biuro@lusiaoginska.pl

+48 666 867 642
biuro@lusiaoginska.pl

Zmartwychwstanie? Czy zwyczajny łup? (07-06-2005)

Napisał Roman Kafel
USOPAŁ, wtorek 7 czerwca 2005.



Ze znakomitą polską poetką, panią Lusią Ogińską rozmawia Roman Kafel.

Pani Lusiu, mam ponoć szczęście, że nie widziałem inscenizacji Pani Zmartwychwstania. Tak przynajmniej twierdzi mój przyjaciel, który je widział i jak sam wyznał... doznał szoku. Z tego co mi opowiadał, szok przeżyli wszyscy ci , którzy znali utwór i czytali go wcześniej. Czy inscenizacja pana Poręby również spowodowała szok u Pani?

- Moje odczucia były wielorakie. Przed premierą cieszyłam się, że polska publiczność ujrzy mój dramat, że zacznie on żyć na scenie; po premierze byłam rozczarowana i rozgoryczona. Od początku byłam przeciwna aby mój utwór reżyserował Poręba. Producenci obiecali mi, że Poręba nie będzie miał ze "Zmartwychwstaniem" do czynienia, i nie dotrzymali słowa. Czy doznałam szoku?... Cóż trudno tu mówić o szoku, czy nawet zaskoczeniu. Byłam i jestem świadoma, jakim artystą jest pan Poręba, jakie filmy zrobił, na ogół artystycznie nieciekawe i nudne; jedyny „Hubal” mu się "udał" zresztą dlatego tylko, że na planie byli: operator Tadeusz Wieżan i aktor Ryszard Filipski, to oni mieli decydujący wpływ na ostateczny kształt tego dzieła, na jego końcowy wyraz. Poręba wówczas (co mu do tej pory zostało) tonął w mniemaniach i spożywał posiłki. Mając dogłębną wiedzę na temat tego reżysera, nie spodziewałam się cudu. Faktycznie, cud się nie zdarzył.